nieplanowanie musiałam zredukować swój stosik chustowy. Pawie, oliwkowa manduca oraz lniane indio poleciały dziś do nowych właścicieli i mam nadzieję, że bardzo się polubią :)
tymczasem udało mi się zupełnie niespodziewanie nabyć indio loden!
jak na chusto-świra przystało, musiałam sobie czyms otrzeć łzy po stracie pawii głównie. I naprawde miło się zaskoczyłam! Troszkę się bałam tej chusty, bo jest bardzo cienka, a ja nozę juz przecież kawał chłopaka-za chwile skończy 2 latka... Ale loden porządnie dociągnięty odwdzięcza się wspaniałą niośnością :) A do tego jest cudowny! Ja od dawna uwielbiam wzór indio, a do tej pory moss był moim ideałem chusty-największą słabość mam do zielonej nitki. Czekałam aż Didymos wypuści nareszcie biało-zielone indio i oto jest loden. Co prawda często mieni się raczej na szaro, jednak jak się przyjrzeć z bliska, nitka jest ciemno-zielona. Całość naprawdę mnie zauroczyła!
w towarzystwie leo bordoux
jak widać postanowiłam zasypać was zdjęciami lodena :))))
wiem, że to nie na temat, ale Twoje piegi sa przepiękne :*
OdpowiedzUsuńjejku, dziękuję :))) :****
OdpowiedzUsuńteż właśnie nabyłam indio loden, Twoje zdjęcia nie są tu bez winy ;)
OdpowiedzUsuńJak miło Was "widzieć" :) i Lew jak urósł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.